Otyłość u dzieci: Rodzicielskie tabu, o którym nikt nie mówi

Dr Rafał Szewczyk

Dr Rafał Szewczyk

Doktor psychologii i magister ekonomii, współredaktor Podręcznika Twojej Inteligencji Emocjonalnej. Prezes Neurostimulus sp. z o.o. – firmy zarządzającej marką EI Expert. Realizował lub współrealizował projekty szkoleniowe dla HP, PepsiCo, L’Oreal czy Sheraton. Jako psycholog posiada wieloletnie doświadczenie w pracy klinicznej. W swojej działalności badawczo-rozwojowej kieruje się dewizą Homo homini consulere debet, tzn. Człowiek człowiekowi powinien pomagać.
Czas czytania artykułu ~ ok. 10 minut

Podziel się artykułem:

Mogą Cię też zainteresować te artykuły:

Otyłe dziecko

Dziecięce łzy i rodzicielskie troski: Otyłość od kołyski

To anonimowa opowieść jednego z rodziców. Niektóre szczegóły zostały zmienione, aby chronić prywatność córki i zapewnić, że nie dowie się ona o tej historii.

Moja córka ważyła 2720 gramów kiedy się urodziła. Przez większość pierwszego tygodnia spała. Potem się obudziła. Potem zaczęła płakać. Miała malutki głosik jak kociak.

Trzymałam ją, kołysałam, przewijałam, śpiewałam jej. Ale nic z tego nie sprawiło, że przestała płakać. Tylko jedzenie pomogło. Co dziwne, była w stanie przyjąć znacznie więcej, niż zalecił pediatra. Podawałam jej zalecaną ilość, ale zawsze była wściekła, gdy butelka była sucha. Jej płacz przeradzał się w krzyk. Jej tata i ja patrzyliśmy na siebie zdziwieni. „Chyba nadal jest głodna?” – mówiliśmy. Dawaliśmy jej jeszcze. Ale kiedy to się skończyło, krzyk zaczynał się od nowa.

Po kilku tygodniach urosła na tyle, że przestała brzmieć jak kociak. Miała całkiem niezłe płuca. Miała też pęcherz na wardze od tak mocnego ssania. Wszystko, co jej podawano, łykała tak szybko, jak to możliwe. Potem więcej krzyku. Zawsze więcej krzyku.

Dość szybko zorientowałam się, że jej zachowanie jest nienormalne – nie dlatego, że miała duży apetyt lub dlatego, że natychmiast przekroczyła 99 percentyl. Kiedy ją zbadaliśmy, okazało się, że z łatwością może przyjąć pięć razy więcej jedzenia niż jest zalecane, a następnie – jeśli jej pozwolimy – zrobi to ponownie godzinę później.

Otyłość u dzieci
Otyłość u dzieci

Niekończący się głód

Codzienność z otyłym dzieckiem

Porozmawiałam z pediatrą, który udzielił niejasnej porady. „Nie płacze z głodu” – powiedział. „Spróbujcie odwrócić jej uwagę. Przytulajcie ją, kołyszcie, przewijajcie, śpiewajcie jej”. Oparłam się chęci powiedzenia mu, że nie jestem idiotką.

Zanim skończyła dwa miesiące, ograniczyłem jej spożycie. To znaczy, dawałam jej to, co zalecił pediatra, plus kilka uncji więcej każdego dnia, ale to oznaczało dawanie jej znacznie mniej niż chciała. Przerzuciłam moją dwumiesięczną córkę „na dietę”. Nie wiedziałam, czy to dobrze, czy źle. Krzyki nie ustawały.

Zanim skończyła cztery miesiące, rozpoznała swoje ulubione przedmioty: butelkę, miarkę, mleko modyfikowane. Gdy je widziała, wyła z frustracji, trzęsła się i robiła fioletowa, a ja w pośpiechu przygotowywałam jej posiłek. Była jak mały nałogowiec. Wszystko, czego pragnęła, to kolejna porcja.

Kiedy wprowadziłam stały pokarm, potraktowała go tak samo jak butelkę. Krzyczała, dopóki łyżka nie znalazła się w jej ustach; krzyczała, gdy tylko połknęła kęs…

Kiedy jeszcze bardziej rozszerzyłam dietę, zaczął się nowy koszmar. Zaczęła krzyczeć, gdy widziała jedzących ludzi, ponieważ chciała mieć to, co oni. W wieku dziesięciu miesięcy wpatrywała się nieruchomo w reklamy jedzenia, zdjęcia jedzenia w czasopismach, jedzenie na ladach w domach sąsiadów. Gapiła się i krzyczała. Przestałam chodzić do domów sąsiadów. Restauracje i kawiarnie były niemożliwe. Nawet park był często strefą zagrożenia. Inne dzieci bawiły się i krzyczały z radości. Moje dziecko wpatrywało się w ich resztki i jęczało o jedzenie.

Otyłe dziecko
Otyłe dziecko

Przez żołądek do zażenowania

Życie z dzieckiem z nadwagą

Zanim skończyła dwa lata, całe gospodarstwo domowe zostało zaaranżowane tak, aby zminimalizować pokusy, które mogłyby ją uruchomić. Całe jedzenie było poza zasięgiem wzroku. Każda godzina była zaplanowana tak, aby była zajęta. Była już wtedy potężną dziewczynką, ale jeszcze nie chorobliwie otyłą. Postawiłam sobie cel: kontrolować ją najlepiej, jak potrafię, dopóki nie zacznie szkoły. Spróbujmy dotrwać do piątego roku życia.

Udało mi się. Kiedy zaczęła chodzić do przedszkola, była pulchna, ale nie wykraczała zbytnio poza normę. Jednak od tego momentu waga rosła i rosła. Czułam, że nie mogę być po prostu normalnym rodzicem; musiałam czuwać nad każdą chwilą jej życia, aby uniknąć szaleństwa. Pewnej nocy, gdy zostawiłam ją z opiekunką, czułam się zbyt zakłopotana, by przekazać moje zwykłe instrukcje dotyczące unikania przejadania. Po powrocie do domu zastałam scenę, która wprawiła mnie w panikę – lodówka wyczyszczona, opiekunka chichocząca. „Musiała umierać z głodu – zjadła całego pieczonego kurczaka!” – śmiała się. „Ale naprawdę lubi też swoje warzywa. I miała jeszcze miejsce na ciasteczka na deser, a potem chciała jeszcze więcej ciasteczek – ale uznałam, że trzy wystarczą. Mam nadzieję, że to w porządku?”

Tak, byłam zakłopotana. Byłem zażenowany zarówno jej jedzeniem i brakiem przyjaźni, jak i jej wagą. Moje zażenowanie mieszało się z niepokojem o nią. Widziałam, jak inne dzieci ją wykluczają i ogarnęła mnie panika. Słyszałam, jak dziewczęta szeptały „Spójrz na jej talerz!”, gdy obładowywała się na imprezie urodzinowej. Zarumieniłam się, gdy poprosiła o czwarty kawałek pizzy, na której wszystkie inne dzieci zadowalały się jednym lub dwoma. Zacisnęłam zęby, gdy skończyła kawałek tortu urodzinowego, zanim ktokolwiek inny zdążył go zjeść. Na następnej imprezie syknęłam do niej: „Nie zaczynaj jeszcze jeść. Pamiętaj, co mówiłem ci osiemnaście razy – nie zaczynasz, dopóki wszyscy nie zostaną obsłużeni. A potem nie rób sobie wstydu, łykając wszystko jak świnia w dwadzieścia sekund. Jedz jak wszyscy. Staraj się zachowywać normalnie. Zrozumiano?”

Otyłość u dzieci
Otyłość u dzieci

Między miłością a lękiem: Wyzwania w wychowywaniu otyłego dziecka

Byłam niespokojna. I byłam zażenowana. A czasami byłam okropna.

Myślę, że byłoby inaczej, gdyby była lubianym dzieckiem, a nie samotnym, wykluczonym, o które tak bardzo się bałam. I myślę, że byłoby inaczej, gdyby była po prostu typowym niejadkiem, a nie dziwacznym dzieckiem z obsesją na punkcie jedzenia, od którego nie mogłabym się odwrócić. Myślę też, że wszystko potoczyłoby się inaczej, gdybym była mniej nerwową osobą.

Gdy miała dwanaście lub trzynaście lat, przestałam kontrolować to, co je. Kupowałam zdrową żywność, dałam jej kilka książek o odżywianiu. Zachęcałam ją, by słuchała swojego ciała i starała się jeść tylko wtedy, gdy jest głodna, a przestawała, gdy jest najedzona. Do tego czasu stała się mniej szalona – mogła kontrolować swoje porcje, teraz, gdy zrozumiała powód – ale nadal kochała jedzenie, a jej waga wciąż rosła. Nigdy nie dała po sobie poznać, że jej to przeszkadza. Nigdy nie odważyłam się zapytać. Ale chciała, żebym cały czas kupował sałatę i jarmuż. Uznałem więc, że tak musi być.

Nie krytykowałem jej wagi ani tego, co jadła. Powiedziałam jej, że jest urocza. Aby uchronić ją przed zakłopotaniem, dawałam jej bony podarunkowe do sklepów odzieżowych (aby mogła robić zakupy na własną rękę, bez konieczności przyznawania się przede mną, że wyrosła z koszulek i dżinsów z zeszłego miesiąca). Od niechcenia wspominałam, że nie umawiałam się na randki w liceum i że generalnie uważam, że liceum to zbyt młody wiek, by zadawać się z chłopakami (żeby nie pomyślała, że oczekuję, że będzie zapraszana na głupie szkolne potańcówki). Zaproponowałam, że czasem kupię jej lody lub pizzę (żeby nie martwiła się, że potępiam ją za jedzenie śmieciowego jedzenia). Kiedy widziałam, że omija posiłki, mówiłam: „Jesz tak mało; martwię się o ciebie!”. (żeby nie pomyślała, że aprobuję anoreksję).

Ale za moją zaciśniętą szczęką kryła się niekończąca się litania niespokojnych myśli. Boże, Boże, Boże, ona ciągle przybiera na wadze i gdzie to się skończy; spójrz, jest teraz na niej kolejny podbródek; co się z nią stanie? A co mówią do niej inne dzieci, czy nie czuje się źle i jak sobie poradzi na studiach? I czy słyszy obelgi i szyderstwa, gdy chodzi po korytarzach w szkole, i czy zdaje sobie sprawę, że jej wygląd powstrzyma ją przed karierą, której pragnie? Cóż, nigdy jej tego nie powiem, ale wkrótce się tego dowie. Czy te dżinsy nie wyglądają na niej okropnie; spójrz na jej brzuch wystający z koszulki, a ona nawet nie wie, jak wygląda, a może wie, biedactwo, jak ona przetrwa na tym świecie. o Boże, o Boże, o Boże.

Patrzenie na nią wywołało u mnie panikę. Więc przestałam na nią patrzeć. Tak: zacząłam odwracać od niej wzrok. Bałam się, że jeśli na nią spojrzę, pewnego dnia niepokój sprawi, że moja nieustannie tłumiona litania o Boże, o Boże, wyglądasz tak źle, wyleje się z moich zdradzieckich ust. Więc traktowałam ją jak oślepiające słońce i odwracałam wzrok. Rozmawiałam z nią udając, że bawię się telefonem lub wycieram blat. Albo kierowałam wzrok nieco w lewo lub w prawo. Wciąż zdarzały się chwile, gdy mogłem patrzeć prosto na nią – na przykład, gdy siedziała obok mnie w samochodzie lub przy stole, gdzie łatwo było zobaczyć tylko jej twarz. Albo gdy miała na sobie zimowy płaszcz lub była przytulona pod kocem, który ukrywał jej kontury. W takich chwilach byłam szczęśliwa, że mogłam uwolnić się od dręczących mnie myśli. Wtedy też starałam się na nią patrzeć, dotykać jej włosów i mówić jej, że jest piękna.

Otyłość u dzieci
Otyłość u dzieci

Otyłe dziecko

Gdy miłość walczy z lękiem

Widziałam się z psychologiem. „Mam obsesję na punkcie wagi mojej córki” – powiedziałam mu – „i chcę nauczyć mój mózg, by przestał przejmować się jej wyglądem”. Dał mi ćwiczenia do wykonania. Zrób listę wszystkich jej wspaniałych cech, powiedział. Poświęć na to dwadzieścia minut dwa razy dziennie. Cóż, to było łatwe. Napisałem listę, która miała sześć stron, ponieważ moja córka jest naprawdę niesamowita. Nosiłam tę listę ze sobą i studiowałam ją każdego dnia. Byłam z niej ogromnie dumna. Ale wciąż nie mogłam patrzeć na nią bez paniki.

W tajemnicy zaczęłam zastanawiać się nad operacją bariatryczną. Zbadałem wskaźniki powodzenia i powikłań. Przeglądałem blogi pacjentów bariatrycznych. Zrobiłem listę chirurgów, którzy wydawali się dobrzy – spoza miasta, więc nikt nie mógłby o nas plotkować (mimo, że mieszkam w jednym z największych miast w Polsce). Myślałam sobie: „Ma taką obsesję na punkcie wagi swojej córki, że zaciągnęła ją do chirurga. Matka z piekła rodem!”

W miesiącach poprzedzających ukończenie przez moje dziecko osiemnastego roku życia złapałam haczyk. Mimochodem wspomniałam o operacji bariatrycznej. „Wychodzę dziś wieczorem – muszę odwiedzić przyjaciółkę w szpitalu. Właśnie miała operacją bariatryczną – to operacja, która pomaga ludziom schudnąć. Ktoś w pracy też miał taką operację.”.

Całkiem nieźle, powiedziałem sobie.

Powiedziałam sobie też: „Jesteś psychopatyczną matką z głęboko zakorzenionymi problemami emocjonalnymi”.

Otyłość u dzieci
Otyłość u dzieci

Otyłe dziecko

Waga decyzji

Niedługo po tym, jak skończyła osiemnaście lat, poruszyłam temat jej prezentu z okazji ukończenia liceum. „Kiedy skończyłam szkołę, dostałam chyba kwiaty. Ale chcę cię rozpieścić. Wiem, że niektóre dzieci dostają samochód. Ktoś w pracy powiedział mi, że zafunduje swojemu synowi operację odchudzającą, aby mógł zdrowo rozpocząć dorosłość”. Nie odpowiedziała. Powiedziałam więc: „Tak sobie pomyślałam, że gdybyś tego chciała, to moglibyśmy o tym porozmawiać. Ale nie chcę być nachalna. Chcę tylko zaoferować”.

„Czytałam o tym” – powiedziała. „I naprawdę tego chcę. Wiem jednak, że to dużo pieniędzy”.

„Pieniądze nie mają znaczenia – powiedziałem. Nie powiedziałam jej prawdy – że otrzymamy specjalną ofertę dwa w cenie jednej, ponieważ w tym samym czasie będziemy leczyć jej otyłość i moją psychiczną udrękę.

Przez kolejne miesiące planowania dawałem jej wiele okazji do wycofania się. „Powinnaś to zrobić tylko wtedy, gdy jesteś pewna” – powtarzałam.

„Jestem pewna” – odpowiadała.

A teraz jest już po wszystkim, a ona traci na wadze. Jej podwójny podbródek stopniał. Jej ubrania są coraz luźniejsze. Jestem zachwycona. Po raz pierwszy od lat mogę na nią patrzeć bez ataku paniki. Mogę objąć ją ramionami bez uczucia dawnej mieszanki miłości i przerażenia.

Po raz pierwszy nie martwię się o to, co je.

Jest szczęśliwa. Myśli, że operacja była moim prezentem dla niej. Nie wie, że tak naprawdę był to prezent dla mnie samej.

Mogą Cię też zainteresować te artykuły:

Podziel się artykułem:

EI Expert - inteligencja emocjonalna w teorii i praktyce
Czym jest system EI Expert?
Co to jest NVC?

Co to jest NVC? Odkryj tajniki!

Porozumienie bez Przemocy (NVC) to potężne narzędzie komunikacyjne oparte na zasadzie Ahimsa, promującej współczucie i brak przemocy. Opracowane przez Marshalla

Więcej wpisów

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *