Nie uczysz dziecka mówić NIE? Kiedyś nie powie tego swojemu szefowi,
Przez większość swojego życia nie wiedziałam, że mam granice, i że mam prawo ich bronić. Dziś już żyję w innej rzeczywistości. Już zdążyłam zapomnieć o tamtej starej mnie, kiedy nagle pewnego dnia…
…wczesnym popołudniem, szykując obiad dla rodziny, słucham reportażu Katarzyny Bednarczykówny (opublikowanego w lipcowym numerze „Pisma. Magazynu Opinii” w 2024 r.) o aferze mobbingowej w Ministerstwie Zdrowia z lat 2014-2015.

Słucham i dziwię się, że dorośli ludzie przez wiele miesięcy pozwalają na tak ewidentne i tak bolesne przekraczanie własnych granic. Dźwięczy mi w głowie WTF?!, kiedy słyszę:
“Pracownica 1:
Gnębienie miało odbywać się regularnie w dyrektorskich gabinetach, za zamkniętymi drzwiami. Pracownicy nazywali to seansami. (…) Ona słyszała, że „pięcioletnie dziecko pewne rzeczy robi lepiej” albo że „nie wiem, w jaki sposób tak długo się uchowałaś”. Przełożona wmawiała jej alternatywną rzeczywistość, na przykład, że nie dostała pisma dostarczonego jej trzy tygodnie wcześniej. Nie mogła się tłumaczyć. Siedziała na tych seansach i płakała, z gabinetu wychodziła roztrzęsiona i wyczerpana. (…)

Pracownica 4:
„Głupia pani jest, co też za studia pani kończyła, i to jak dawno temu!”
Mąż pracownicy 6:
jego żona nie miała możliwości swobodnie zjeść czy skorzystać z toalety. Skarżyła się na skurcz nóg spowodowany wielogodzinnym siedzeniem bez ruchu, bóle głowy, oczu, miała trudności z zasypianiem.”
Tego samego dnia późnym popołudniem przychodzą do domu moi synowie (5 i 2 lata). Zanim siądziemy do stołu, bawią się razem w salonie. Po chwili radosnych przytulasów 5-latkowi przestaje się podobać to, co robi 2-latek. Słyszę krzyki i piski. Za chwilę starszy mówi: STOP! NIE CHCĘ, ŻEBYŚ MI TAK ROBIŁ! ODCHODZĘ.
Kontrast między dziećmi a dorosłymi
Czuję satysfakcję, że to, jak uczymy nasze dzieci rozpoznawania i stawiania swoich granic, tak szybko zaczyna wydawać owoce.

I jednocześnie zastanawiam się, jak to możliwe, że tego samego nie potrafią robić dorośli ludzie?! Jak można z milczeniem przyjmować czyjeś pukanie we własną głowę z komentarzem “Czy masz tam mózg?” – cytat z Pisma.
I za chwilę przypominam sobie, jak z podobnym zdziwieniem kilka lat wcześniej czytałam poradniki parentingowe o tym, jak uczyć dzieci stawiania granic. Ogromnym zdumieniem było dla mnie wtedy, że słowa:
– Nie chcę tego.
– Nie pozwalam na to.
– Nie mam na to zgody.
– Wolę, żebyś tego nie robił.
są wystarczającym argumentem, żeby oczekiwać, że ktoś coś będzie lub czegoś nie będzie. Jak to JA mogę czegoś NIE CHCIEĆ, i to się liczy?! To w ogóle może być ważne?? Brane pod uwagę?? Zobowiązujące??
Przecież byłam wychowana w czasach, kiedy standardowym narzędziem wychowawczym były komunikaty:
– Nie wolno!
– Nie możesz, bo [kara].
– Jak będziesz tak robił, to [kara].
– Ale z Ciebie [obelga]. Bądź grzeczny/grzeczna, bo [kara].
– Dziewczynka powinna być skromna, miła i wstydliwa.
I tak zostałam grzeczną dziewczynką, która… miała to szczęście, że z moim poczuciem własnej wartości nie było aż tak źle, i że różne okoliczności życiowe (głównie ludzie, których spotkałam) w połączeniu z moimi własnymi decyzjami i podjętą psychoterapią sprzyjały mojemu rozwojowi ku wolności, autentyczności i twórczości.
Mechanizmy mobbingu
Na poczuciu własnej wartości chcę się chwilę zatrzymać. Bo z nim mają problem obie strony przemocy w pracy – zarówno mobber, jak i osoba mobbowana. Z różnych powodów mobber wchodzi w postawę dominacji, a ofiara mobbingu wchodzi – no właśnie – w pozycję uległości, w rolę ofiary.
Dlaczego mobber stosuje przemoc?
- żeby to poczucie własnej wartości kompensować
- żeby demonstrując siłę, przykryć swoją wewnętrzną słabość
- żeby wyładować swoją frustrację
- żeby zyskać iluzję kontroli
- żeby przykryć wewnętrznę lęki i niepewności, poczucie braku
Obie strony nie wiedzą, czym są granice. Obie strony nie wiedzą, jak je rozpoznawać, jak je komunikować, jak je szanować.
Pozytywny przykład nauki granic u dzieci

Dlatego tak bardzo się cieszę, kiedy widzę, że kiedy zabawa przestaje się podobać mojemu synowi, to on spokojnie odchodzi w inny kąt pokoju, żeby uchronić się przed ciosami młodszego. Nie oddaje, nie bije go, nie zastrasza. Po prostu mówi “nie chcę tego” i odchodzi. To nie znaczy, że młodszy przestaje. Jeszcze czasami muszę wkroczyć ja, żeby powtórzyć “On tego nie chce.” I tyle. Nie krzyczę, nie straszę. Wiem, co chcę modelować. Przytulam obu, bo mam przekonanie, że empatii uczy się przez jej okazywanie, a nie przez wymuszanie, czy (co gorsza!) zastraszanie.
Źródło cytatów:
https://magazynpismo.pl/mobbing-w-polsce-najwieksze-tabu-miejsca-pracy-katarzyna-bednarczykowna/