Nie wolno się bać, strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
Frank Herbert
Dwa lata temu zacząłem regularnie pisać w przestrzeni online. Wtedy zmagałem się z obniżonym nastrojem, przypominającym lekką depresję, co miało związek z wieloma zmianami w moim życiu – wybuchem wojny, nowymi obowiązkami jako tata dwójki synów, zmianą pracy i poczuciem, że przez lata zaniedbywałem siebie i nie dbałem o swoje potrzeby. W tamtym okresie podejrzewano u mnie nawet raka, co spotęgowało mój strach i niepokój. Dziś patrzę na te wydarzenia inaczej, ale wtedy wydawały się one przytłaczające.
To, czym chciałbym się podzielić, to lekcja, którą wyniosłem z tego czasu. To lekcja o centralnym problemie ludzkiej natury – czymś, co z jednej strony było kluczowe dla naszego rozwoju jako gatunku, ale z drugiej strony stało się źródłem wielu problemów. Nie zależy mi, czy ktoś zapamięta, że to właśnie ode mnie to usłyszał; istotne jest, żeby to zrozumienie zagościło w ich życiu.
Wierzę, że ten problem jest odpowiedzialny za brak współczucia, nienawiść, przemoc, a nawet wojny, które niszczą nas od zarania dziejów. Chociaż strach był niegdyś kluczowy dla ewolucji, dziś w dużej mierze staje się przeszkodą.
Postaram się to wyjaśnić najlepiej, jak potrafię.
Strach jest czymś namacalnym, można go przenieść z jednej osoby na drugą i często kieruje naszymi zachowaniami, nawet jeśli nie jesteśmy tego świadomi. Wyobrażam go sobie jako coś fizycznego – coś jak cegła.
Mężczyzna wyprzedza auto i błędnie ocenia prędkość nadjeżdżającej z naprzeciwka ciężarówki. Dosłownie w ostatniej chwili udaje mu się wrócić na swój pas, dzielą go centymetry od śmierci. Ma ogromny ból w klatce piersiowej i musi na chwilę się zatrzymać. Jest przerażony – serce mu wali, oddycha ciężko, poci się, a zdarzenie ciągle odtwarza się w jego głowie, aż w końcu wypiera je na poziom podświadomości. Teraz nosi ze sobą tę „cegłę” (czyli ilość strachu), ale nie myśli o tym świadomie. Reszta jego dnia wraca do normy, ale to przerażające doświadczenie tkwi w nim głęboko, niewypowiedziane, nieprzepracowane.
Wieczorem wraca do domu na kolację z żoną. Robi coś drobnego, co wywołuje w nim poczucie zagrożenia – coś, co zwykle by go nie dotknęło, na przykład kupuje system do prasowania za 2,5 tys zł zamiast zwykłego żelazka za 200 zł, bo uznała, że to dobra okazja. On odbiera to jako zagrożenie dla swojego poczucia bezpieczeństwa finansowego i wybucha. Nagle wszystkie nagromadzone w nim urazy wypływają na powierzchnię i przez dziesięć minut wyładowuje się na niej, grożąc nawet rozwodem. Żona ucieka do sypialni w łzach, a on czuje ulgę – jakby zdjęto mu ciężar z barków. Przekazał jej cegłę, którą nosił od czasu tego traumatycznego incydentu drogowego. Jego przerażenie stało się teraz jej przerażeniem, niezależnie od świadomych myśli, jakie temu towarzyszą. Istnieje duża szansa, że mężczyzna nawet nie pamięta już incydentu na drodze. W jego głowie to żona jest problemem – że wydaje za dużo pieniędzy.
Czego ludzie powinni być świadomi, ale nikt im o tym nie mówi?

Usłyszałem ten przykład wiele lat temu, a niedługo potem przeżyłem coś podobnego pod względem przeżywanych emocji i strachu o życie. Pamiętam, jak pewnego dnia obudziłem się z dziwnym bólem w klatce piersiowej i uczuciem ciężkości, które było tak silne, że miałem wrażenie, jakby coś mnie przygniatało. Przez moment przyszła mi do głowy myśl, że to może być coś poważnego – może nawet zawał serca. Pamiętam, jak ogarnęła mnie panika; moja głowa była pełna myśli o tym, że mogę nie zobaczyć, jak dorastają moi synowie.
Choć ostatecznie okazało się, że to nic zagrażającego życiu, intensywność tego strachu o własne zdrowie i przyszłość była tak przytłaczająca, że próbowałem szybko o tym zapomnieć.
Wyparłem to doświadczenie na poziomie podświadomości, ale za każdym razem, gdy pojawiał się nawet drobny ból, czułem ukłucie niepokoju, które wydawało się bez wyraźnej przyczyny. Dopiero z czasem zdałem sobie sprawę, jak ten moment głęboko wpłynął na moje emocje i podświadome obawy.
Wieczorem, nadal nosząc w sobie ten niepokój, odkryłem w domu książki biblioteczne po terminie zwrotu. W tamtej chwili cała moja frustracja, zgromadzona przez cały dzień, znalazła ujście. Wyładowałem ją na żonie i dzieciach, zarzucając im, że są nieodpowiedzialni – dlaczego tylko ja pamiętam o takich rzeczach? Zabrałem książki i pojechałem do biblioteki. Podczas jazdy zacząłem zdawać sobie sprawę, że moja złość była nieproporcjonalna do problemu z książkami. Gdy wróciłem, przypomniałem sobie tamten poranek i moment, gdy ogarnął mnie strach o życie.
Przeprosiłem rodzinę i opowiedziałem żonie o tym przerażającym doświadczeniu. Wtedy zdałem sobie sprawę, że zdrowym sposobem na radzenie sobie ze strachem jest otwarta rozmowa z kimś zaufanym, zamiast przenosić go na innych przez gniew.

Choć ostatecznie okazało się, że to nic zagrażającego życiu, intensywność tego strachu o własne zdrowie i przyszłość była tak przytłaczająca, że próbowałem szybko o tym zapomnieć. Wyparłem to doświadczenie na poziomie podświadomości, ale za każdym razem, gdy pojawiał się nawet drobny ból, czułem ukłucie niepokoju, które wydawało się bez wyraźnej przyczyny. Dopiero z czasem zdałem sobie sprawę, jak ten moment głęboko wpłynął na moje emocje i podświadome obawy.
Jeśli jesteśmy świadomi tego zjawiska, możemy lepiej rozumieć jego wpływ na nasze życie. Możemy zauważyć, kiedy nasza złość jest nieproporcjonalna do sytuacji i poszukać innych źródeł strachu, które mogą przyczyniać się do naszej przesadnej reakcji.W przypadku przerażających doświadczeń pamiętajmy, aby podzielić się nimi z kimś – terapeutą, duchownym, partnerem lub przyjacielem. Podzielenie się tym z kimś troskliwym zazwyczaj wystarcza, aby odebrać moc, jaką strach ma nad nami, i zapobiega przekazywaniu go innym.Praktyka uważności to zadanie na całe życie. Jeśli chcesz bardziej świadomie postrzegać rolę strachu w swoim życiu, oto kilka refleksji.Nasz „wbudowany” mechanizm reakcji na strach znany jest jako „walcz lub uciekaj”, ale istnieją trzy ogólne kategorie ludzkiej odpowiedzi na strach – możemy Atakować, Uciekać lub Zastygnąć.
Atak
Gniew, wyrażony w formie furii, pozwala nam przenieść swój strach na inną osobę, co przynosi chwilową ulgę. To najczęstszy mechanizm, zwłaszcza u mężczyzn. Może to być walka słowna lub fizyczna – każdy próbuje „wręczyć cegłę” (przekazać swój strach) drugiej osobie. Można też mieć do czynienia z osobami, które chronicznie wyrażają swój strach przez gniew i złość, a ich postawy są uznawane za „ciągle rozgniewanych” czy „terrorystów”. Terrorysta chce wyrazić swój strach wobec jak największej liczby ludzi – nawet nie rozumiejąc, skąd ten strach się bierze.
Ucieczka
Utknięcie w zaprzeczeniu, które może być naturalną odpowiedzią, ale długoterminowo staje się szkodliwe. Pycha, arogancja i poczucie wyższości izolują nas od świadomego postrzegania strachu.
Zastygnięcie
Używanie alkoholu lub innych substancji, obżarstwo, odłączenie emocjonalne, prokrastynacja to formy zamarcia w obliczu strachu.Kluczowe jest zrozumienie, że gdy nosimy w sobie strach, to może on kierować naszym zachowaniem. Rozpoznanie tego i rozmowa z zaufaną osobą, która obiektywnie oceni nasze postępowanie, pomaga nie tylko lepiej radzić sobie z emocjami, ale także uniknąć przenoszenia ich na innych.Wierzę, że długotrwałe konflikty, a nawet wojny, wynikają z naszej potrzeby przenoszenia strachu na innych.

Jeśli te refleksje są bliskie Twojemu doświadczeniu i czujesz, że nieświadome emocje często wpływają na Twoje relacje, codzienne decyzje i reakcje, warto spojrzeć na siebie głębiej. Nawigator to proces, który pomoże Ci zrozumieć źródła swoich emocji i przekształcić je w świadome, konstruktywne działania. Sprawdź, jak wygląda ten proces w EI Expert i odkryj, jak dzięki świadomej pracy z emocjami możesz osiągnąć większy spokój i satysfakcję w życiu.