Kryzys w małżeństwie
Jak sobie poradzić z p!erdo!niętą żoną?
Dziś podzielę się historią Pana Adama (imię zmienione). Nasza pierwsza rozmowa zaczęła się od pytań, które często przewijają się na forach wsparcia na Facebooku. „„Jak sobie poradzić z p!erdo!niętą żoną?” Jako psycholog mogę jej nazwę przetłumaczyć: „Jak mogę lepiej porozumieć się z żoną, kiedy trudno nam się dogadać?” Jednak mężczyźni, którzy trafiają na takie grupy, często są tak przytłoczeni swoimi emocjami, że trudno im znaleźć łagodniejsze słowa. W rzeczywistości tłumią je tak mocno, że na powierzchnię przebijają się jedynie złość i nienawiść.
Pan Adam trafił na taką grupę, a w jego wypowiedziach można było odczuć, jak bardzo zdominowany był przez tzw. negatywne emocje. Z czasem pojawiła się u niego nienawiść – emocja, która stopniowo przejmowała nad nim kontrolę. U Pana Adama nienawiść była bardzo silna i destrukcyjna. Rosła w nim niechęć do żony, połączona z pragnieniem, aby spotkało ją coś złego. Towarzyszyło temu poczucie niesprawiedliwości i zranienia, a także chęć odwetu.
To uczucie krzyczało w nim o uwagę, domagając się wyjaśnień i działań. Nienawiść w nim była jak skarga za krzywdę, którą czuł każdego dnia. Spychana na bok, tylko pogarszała jego stan, trawiąc go niczym choroba i stopniowo odbierając mu siły do życia. Pan Adam czuł się bezradny, jakby nosił w sobie ciężar, który codziennie go przytłaczał.
W toku naszych rozmów zrozumiał, że jego nienawiść nie pojawiła się bez przyczyny – była sygnałem, że coś ważnego w jego życiu zostało naruszone. Niosła ze sobą informację o tym, co dla niego jest niedopuszczalne i czego już dłużej nie może tolerować w swoim małżeństwie. Początkowo nienawiść dawała mu energię do działania – do szukania rozwiązań, do stawiania granic. Jednak pielęgnowana przez długi czas zamieniła się w obsesję, zamykając go na inne emocje, takie jak spokój czy nadzieja.
Z biegiem czasu Pan Adam zaczął dostrzegać, że nienawiść stawiała go w roli sędziego i mściciela, co z jednej strony dawało mu poczucie sprawiedliwości, ale z drugiej coraz bardziej go wyniszczało. Zrozumiał, że te role, choć pociągające, nie prowadzą do rozwiązania problemu. Im bardziej trwał w swojej złości, tym bardziej konflikt eskalował, a on czuł się coraz bardziej bezsilny.
Nasze spotkania miały na celu nie tylko uwolnienie go od nienawiści, ale też nauczenie go, jak czytać te emocje i jakie potrzeby się za nimi kryją. Pan Adam zdał sobie sprawę, że nie chodzi o to, by tłumić swoją złość, ale by przekierować ją na konstruktywne działania. Nienawiść przestała być dla niego jedynym uczuciem – zaczął dostrzegać inne emocje, które wcześniej były dla niego niedostępne. Pracował nad tym, by jego emocje przestały go spalać i zaczęły służyć jako narzędzie do zmiany jego życia.
Poniżej przedstawiam naszą rozmowę. Jestem mega dumny, że tylo udało mu się osiągnąć!