Co zrobić, kiedy jako facet już męczysz się w małżeństwie?

Jak sobie poradzić z p!erdo!niętą żoną?

Bądzmy w kontakcie

Picture of Dr Rafał Szewczyk

Dr Rafał Szewczyk

Doktor psychologii i magister ekonomii, współredaktor Podręcznika Twojej Inteligencji Emocjonalnej. Prezes Neurostimulus sp. z o.o. – firmy zarządzającej marką EI Expert. Realizował lub współrealizował projekty szkoleniowe dla HP, PepsiCo, L’Oreal czy Sheraton. Jako psycholog posiada wieloletnie doświadczenie w pracy klinicznej. W swojej działalności badawczo-rozwojowej kieruje się dewizą Homo homini consulere debet, tzn. Człowiek człowiekowi powinien pomagać.
Czas czytania artykułu ~ ok. 8 minut

Podziel się artykułem:

Kryzys w małżeństwie

Jak sobie poradzić z p!erdo!niętą żoną?

Dziś podzielę się historią Pana Adama (imię zmienione). Nasza pierwsza rozmowa zaczęła się od pytań, które często przewijają się na forach wsparcia na Facebooku. „„Jak sobie poradzić z p!erdo!niętą żoną?” Jako psycholog mogę jej nazwę przetłumaczyć: „Jak mogę lepiej porozumieć się z żoną, kiedy trudno nam się dogadać?” Jednak mężczyźni, którzy trafiają na takie grupy, często są tak przytłoczeni swoimi emocjami, że trudno im znaleźć łagodniejsze słowa. W rzeczywistości tłumią je tak mocno, że na powierzchnię przebijają się jedynie złość i nienawiść.

Pan Adam trafił na taką grupę, a w jego wypowiedziach można było odczuć, jak bardzo zdominowany był przez tzw. negatywne emocje. Z czasem pojawiła się u niego nienawiść – emocja, która stopniowo przejmowała nad nim kontrolę. U Pana Adama nienawiść była bardzo silna i destrukcyjna. Rosła w nim niechęć do żony, połączona z pragnieniem, aby spotkało ją coś złego. Towarzyszyło temu poczucie niesprawiedliwości i zranienia, a także chęć odwetu.

To uczucie krzyczało w nim o uwagę, domagając się wyjaśnień i działań. Nienawiść w nim była jak skarga za krzywdę, którą czuł każdego dnia. Spychana na bok, tylko pogarszała jego stan, trawiąc go niczym choroba i stopniowo odbierając mu siły do życia. Pan Adam czuł się bezradny, jakby nosił w sobie ciężar, który codziennie go przytłaczał.

W toku naszych rozmów zrozumiał, że jego nienawiść nie pojawiła się bez przyczyny – była sygnałem, że coś ważnego w jego życiu zostało naruszone. Niosła ze sobą informację o tym, co dla niego jest niedopuszczalne i czego już dłużej nie może tolerować w swoim małżeństwie. Początkowo nienawiść dawała mu energię do działania – do szukania rozwiązań, do stawiania granic. Jednak pielęgnowana przez długi czas zamieniła się w obsesję, zamykając go na inne emocje, takie jak spokój czy nadzieja.

Z biegiem czasu Pan Adam zaczął dostrzegać, że nienawiść stawiała go w roli sędziego i mściciela, co z jednej strony dawało mu poczucie sprawiedliwości, ale z drugiej coraz bardziej go wyniszczało. Zrozumiał, że te role, choć pociągające, nie prowadzą do rozwiązania problemu. Im bardziej trwał w swojej złości, tym bardziej konflikt eskalował, a on czuł się coraz bardziej bezsilny.

Nasze spotkania miały na celu nie tylko uwolnienie go od nienawiści, ale też nauczenie go, jak czytać te emocje i jakie potrzeby się za nimi kryją. Pan Adam zdał sobie sprawę, że nie chodzi o to, by tłumić swoją złość, ale by przekierować ją na konstruktywne działania. Nienawiść przestała być dla niego jedynym uczuciem – zaczął dostrzegać inne emocje, które wcześniej były dla niego niedostępne. Pracował nad tym, by jego emocje przestały go spalać i zaczęły służyć jako narzędzie do zmiany jego życia.

Poniżej przedstawiam naszą rozmowę. Jestem mega dumny, że tylo udało mu się osiągnąć!

Panie Adamie, co by Pan teraz odpowiedział na pytanie, jak wyglądało Pana życie przed treningiem?

Na trening trafiłem gdy moje małżeństwo było w rozsypce, z ogromnym zamętem w głowie. Zastanawiałem się, jak to się stało, że gdy poznawałem swoją żonę, była dla mnie ideałem – żadnych kłótni, troskliwa, kochana. Przez pięć lat naszego związku byłem przekonany, że to ta jedyna. Po ślubie, zaledwie miesiąc później, wszystko zaczęło się zmieniać. Rzeczy, które wcześniej były drobnostkami, zaczęły mnie irytować. Ale stwierdziłem, że nikt nie jest idealny. Wkrótce na świat przyszło nasze dziecko, a ja, mając 28 lat, uznałem, że to odpowiedni moment. Wszyscy mówili, że pomogą, a finansowo damy radę. Niestety, narodziny dziecka zapoczątkowały lawinę problemów. Zacząłem doświadczać przemocy fizycznej i werbalnej. Doszło do tego, że miałem myśli samobójcze – zastanawiałem się, czy nie wejść na dach wieżowca, w którym miałem biuro, by skończyć swoje cierpienia. Tym, co mnie powstrzymało, był mój synek. Myśl o tym, że miałby dorastać bez ojca, trzymała mnie przy życiu, mimo że pragnienie skończenia z sobą było ogromne. Dodatkowo, zobaczyłem filmik, na którym dziecko płakało i pytało, kiedy tata wróci – ojciec tego dziecka popełnił samobójstwo. To przypomniało mi, jak ważna jest moja obecność dla mojego synka.

Jak sobie poradzić z p!erdo!niętą żoną?

Jakie były Pana odczucia i przemyślenia podczas treningu „Nawigator Emocji”?

W trakcie treningu przeżywałem intensywne emocje. Dzięki narzędziom Emocjonalna Kuchnia oraz Emocjonalny VAR udało mi się zrozumieć, co dzieje się w mojej głowie. Do najtrudniejszych decyzji przygotowała mnie karta pracy Analiza Decyzyjna, która pomogła znaleźć wiele konkretnych rozwiązań. Moja żona wyprowadziła się, a rozwód przebiegł względnie pokojowo. Gdyby nie umiejętności, które opanowałem na Nawigatorze, pewnie żarlibyśmy się latami lub bym wszystko odpuścił i schował głowę w piasek. Najważniejsze rozmowy z moją byłą żoną mogłem zasymulować właśnie podczas treningu. Zacząłem rozumieć, czym są emocje i jak mogą mi służyć. To one dawały mi energię, aby stawiać granice i znaleźć dobrego adwokata. Dzięki nim mogłem racjonalnie myśleć, co może brzmieć dziwnie, ale tak właśnie jest. Emocje pokazały mi, że nie mogę dłużej żyć z moją żoną. Przedtem cały czas miałem nadzieję, bo przecież była taka cudowna. Myślałem, że coś jest ze mną nie tak skoro pochodzę z gorszego domu. Wiedziałem jednak, że gdy jest pod wpływem emocji, potrafi robić najgorsze rzeczy. Zamiast więc uciekać i tkwić w paraliżującej nienawiści, która przyszła później, gdy dołączyłem do tej grupy – nienawiści tak silnej, że zaskoczyła mnie samego – postanowiłem wziąć się w garść. Nie oznacza to, że tłumiłem emocje. Przeciwnie, zacząłem je wykorzystywać, aby mi służyły. Emocje dostarczały mi mnóstwo energii – nawet nienawiść, którą stopniowo przekształcałem w złość, stawała się sygnałem, że żona przekroczyła wszystkie moje granice. To one pozwalały mi pokonywać lęki, bronić moich granic i stanowczo stawiać czoła trudnym sytuacjom. Idąc do adwokata, dobrze wiedziałem, czego chcę. Chciałem jak najszybciej zakończyć ten związek i żyć swoim życiem. Nie chciałem też zostać wykorzystany, dlatego zabezpieczałem różne dowody. Dzięki Tobie, Rafał, nie chodziło już o zemstę na żonie, lecz o to, by móc się skutecznie bronić. Dało mi to poczucie bezpieczeństwa. Byłem świetnie przygotowany do każdej rozprawy i merytorycznie odpowiadałem na pytania. Najważniejsze przygotowania i najtrudniejsze rozmowy przeprowadziłem z moją byłą żoną przed rozprawami. Uświadomiłem jej, co przeżywam i pokazałem swoją determinację. Najbardziej byłem dumny z tego, że nie musiałem zmieniać swoich wartości, ale potrafiłem ich bronić bez ich naruszania. Pierwsze rozmowy z nią były dla mnie piekielnie trudne, ponieważ miałem wiele nieprzepracowanych emocji i niewypracowanych postaw. Dopiero uczyłem się tego na Nawigatorze. Gdy już miałem zalążki tych postaw, potrafiłem niemal automatycznie reagować i odpowiadać mojej żonie. Jak sama stwierdziła, bardzo się zmieniłem. W rozmowach z nią nie koncentrowałem się na tym, kto ma rację. Nie skupiałem się na moim ego, ale na rozwiązaniach. Gdy zauważałem, że u mojej żony zaczyna działać ego i narcyzm, przestałem się bać jej krzyków i gróźb. Zaczynałem widzieć w niej osobę, która potrzebuje pomocy i która sobie nie radzi. Najważniejsze było to, że nie brałem za to żadnej odpowiedzialności. Nie muszę naprawiać błędów jej rodziców, którzy moim zdaniem bardzo ją skrzywdzili. Dla innych mogą wydawać się ciepłymi osobami, ale w domu noszą zupełnie inne maski. Jak dobrze, że byłem przygotowany i wycofałem się z tej rodziny. Mam to już za sobą. Już w trakcie Nawigatora zrozumiałem, że to nie emocje podpowiadały mi myśli samobójcze – to była moja interpretacja tego, że jest mi bardzo źle. Emocje nie mówiły mi, że moja żona jest najgorszą osobą na świecie. Mówiły mi, że to, co mi robi, jest niedopuszczalne i muszę coś z tym zrobić. Zacząłem także rozumieć emocje mojej żony. Przestałem oceniać ją jako największą narcyzkę i samolubną osobę na świecie, która jest miła dla wszystkich oprócz mnie. Zrozumiałem, że nasze małżeństwo nie spełniało jej oczekiwań, potrzeb i wartości. Nasze wartości i potrzeby były różne. Gdybym przed ślubem potrafił to dostrzec, nigdy bym się z nią nie związał. Ma prawo do swoich potrzeb, dopóki nie przekracza granic innych osób. Moje przekraczała, więc miałem prawo się tym zająć. Nawigator dał mi energię, aby wszystko odpowiednio zaplanować.

Co zmieniło się w Pana życiu po ukończeniu treningu?

Zrozumiałem, że mam prawo do swoich uczuć i że mogę je wyrażać bez obawy przed odrzuceniem czy krytyką. Teraz, gdy np. odpoczywam, mam totalny luz i robię, co chcę, gdzie chcę i jak chcę. Inne osoby nie mają już takiego wpływu na moje emocje. Potrafię wszystko odpowiednio filtrować. Bardzo dobrze radzę sobie, gdy ktoś mnie poucza, wytyka błędy, krzyczy na mnie czy wyzywa. Stałem się odporny na emocjonalną manipulację. Jestem tylko ja i mój pies, a przez trzy dni w tygodniu mój kochany synek. Śpię na kanapie pod kocem, bo więcej mi nie trzeba. Oddałem jej, co chciała, dla własnego spokoju. Potrzebuję przespać się 30 minut? Żaden problem. Wróciłem wcześniej lub później z pracy? Spoko, luz. Chcę się zobaczyć z kolegami? Nie ma żadnego problemu. Mam ochotę zjeść bułkę na obiad, bo nie chce mi się gotować? Czemu nie!

Jak sobie poradzić z p!erdo!niętą żoną?
Jak sobie poradzić z p!erdo!niętą żoną?

Co by Pan powiedział innym osobom, które rozważają udział w treningu „Nawigator Emocji”?

Na początku byłem sceptycznie nastawiony do treningu „Nawigator Emocji„. Myślałem, że to kolejna próba pomocy, która nic nie zmieni. Na pierwszym spotkaniu z Rafałem miałem wrażenie, że wszedł do mojej głowy. Opowiadał o moim związku wręcz 1:1, jak się czułem przed i po ślubie, o moim dziecku i co mnie czeka podczas rozwodu. Było to momentami przerażające, ale niezwykle pomocne. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że jestem szczęśliwy. Pracuję na dwa etaty, żeby spłacać kredyty, ale zostało mi dosłownie kilka lat do pełnej stabilności finansowej. Dzięki programowi Nawigator miałem siłę, by walczyć w sądzie i byłem dobrze przygotowany – udało mi się uniknąć niesłusznych alimentów. Co ciekawe, w jednej pracy zajmuję wysokie stanowisko, a w drugiej jestem szeregowym pracownikiem – i to też jest dla mnie cenne doświadczenie. Mam 36 lat, zacząłem żyć, zacząłem oddychać, zacząłem widzieć, a nie tylko patrzeć. Jeśli czujesz, że Twoje emocje przejmują nad Tobą kontrolę, że nie radzisz sobie ze stresem czy masz trudności w relacjach, to „Nawigator Emocji” może być dla Ciebie przełomem. Ten trening nie tylko uczy, jak radzić sobie z emocjami, ale również pokazuje, jak można je wykorzystywać do budowania lepszego życia. Dla mnie było to prawdziwe objawienie i krok w stronę odzyskania kontroli nad swoim życiem. Gorąco polecam ten kurs każdemu, kto chce świadomie kierować swoim życiem, zachowując przy tym szacunek dla siebie i innych.

Podziel się artykułem:

EI Expert - inteligencja emocjonalna w teorii i praktyce
Czym jest system EI Expert?

Więcej wpisów

Podziel się: